Wietnam od dzieciństwa kojarzył mi się z wojną i ogromnymi potwornościami. Na pierwszych stronach gazet publikowano czarno-białe zdjęcia i relacje z wojny. Że Sajgon, że Hanoi, że bombardowania, napalm, że samoloty, super bombowce amerykańskie B-52, helikoptery, dżungla. Całe moje dzieciństwo było naznaczone Wietnamem.
Do tego doszła muzyka, która była dla mnie objawieniem: The Beatles, The Rolling Stones, Jimi Hendrix, którego wojna w Wietnamie bezpośrednio dotykała. Ta muzyka miała na mnie ogromny wpływ. W sposób odczuwalny ukazywała pewne przerażenie i protest, że takie rzeczy nie powinny się dziać na naszych oczach.
Później była długoletnia przerwa.
I nagle przyszła propozycja wyjazdu do tego kraju. Organizował go Wietnamczyk, który w czasie współpracy państw socjalistycznych przyjechał studiować do Gdańska i już tutaj został. On otwierał nam wszystkie drzwi w tym kraju.
Wietnam przyrównuje się do bambusowego pręta z dwiema miseczkami ryżu. Owe miseczki to miasto Ho Chi Minh (dawniej Sajgon) wraz z żyznymi i urodzajnymi równinami w delcie Mekongu na południu, a na północy miasto Hanoi i Czerwona Rzeka. Łączy je wąski pas górzystego lądu, przyrównywany do bambusa. I to ten bambus najbardziej mnie urzekł
W przeszłości Wietnam, podobnie jak Korea, był podzielony na dwa światy. W Nnamaku, tak nazywa się środkowa część — czyli bambus — przebiegała granica pomiędzy komunistycznym a kapitalistycznym Wietnamem. Okazuje się, że właśnie w Nnamaku są jedne z najpiękniejszych plaż w Azji Południowo-Wschodniej, stąd prężnie rozwijająca się turystyka, a co za tym idzie — luksusowe hotele. Ja dałbym im 10 gwiazdek.
Większość budowli w Wietnamie, bez względu na ich przeznaczenie, budowanych jest z drewna i bambusa, czyli najbardziej dostępnych materiałów budowlanych w Wietnamie. Mój ulubiony hotel w Nnamaku również był drewniany. Technika budowy w zasadzie też jest jedna — to sprawdzony system kolumn i krokwi, na których spoczywa dach i które podtrzymują ciężar całości. Kolumny są jedną z charakterystycznych cech wietnamskiej architektury.
Zespoły świątynne to jednak nie drewno, tylko kamień. Stanowią ogromną spuściznę i piękne założenia urbanistyczne. Choć długo stały zniszczone po wojnie, dziś są w odbudowie. To piękna architektura Azji w przeciwieństwie do nowoczesnej, która przypomina Zachód. Tymi wieżowcami Wietnamczycy leczą swoje kompleksy.
W Wietnamie jest ściśle ustalona szerokość działki. To cztery metry, czyli bardzo wąsko. Ten przepis ma ogromny wpływ na architekturę współczesną kraju. Cztery metry demolują cały krajobraz. Nowa architektura wybudowana według tych zasad nie jest dla mnie atrakcyjna. Mnie się podoba architektura stara, budowana w czasach, gdzie nie obowiązywały żadne zasady czy prawo, tylko piękno.
W Wietnamie odwiedziłem Muzeum Wojny. Te czarno-białe zdjęcia to właśnie stamtąd. Nigdy bym się nie spodziewał, że tak mną potrząśnie. Przez lata nie miałem takiego tąpnięcia. Jeszcze przez dwa dni nie mogłem się odnaleźć. Po prostu byłem smutny. Nie mogłem uwierzyć w tę ilość użytego sprzętu przeciwko tak delikatnej materii, jaką jest człowiek.
Niesamowita ilość broni, pocisków, samochodów, samolotów. Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem. I dlatego zamarłem. Ukazana była w tym wszystkim kondycja ludzka, co człowiek może stworzyć przeciwko człowiekowi. Martin Luther King napisał: „Nasze możliwości naukowe prześcignęły te duchowe, mamy sterowane pociski i zbłąkanych ludzi”. Właśnie to zobaczyłem w tym muzeum.
Zakochałem się Wietnamkach, co widać na zdjęciach. Urzekły mnie postawą, że one są stworzone dla mężczyzny, szanują go i okazują serdeczność.
Wiem, że w naszej kulturze brzmi to nie najlepiej, zaraz feministki podniosą larum, ale poprzez te słowa rozumiem pewną wewnętrzną godność, która promieniuje z tych kobiet. Panie na polu golfowym w kapeluszach non la (symbol Wietnamu; wykonywane są z liści palmowych i mają stożkowy kształt). Kobieta w białym nakryciu głowy, która witała mnie codziennie w hotelu. Dziewczyna w klubie nocnym. Młoda panna w różowej sukience, która brała ślub. One wiedzą o swojej roli jako kobiety (a mężczyźni znają swoją), ale nie są dla płci przeciwnej podnóżkiem, tylko muzą. Ich godność przejawia się między innymi w dbałości o siebie czy w ich dystyngowanych ruchach. W Wietnamie nie czuje się wyemancypowania. Widać, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna mają swoją rolę do spełnienia. Druga rzecz to ich niesamowita uroda. Te drobne kobiety są chodzącymi dziełami sztuki. Tam nie ma otyłości, zniekształceń. Proporcje są boskie. Taka właśnie powinna być architektura. Jak te Wietnamki.
W hotelu w Nnamaku spotkała mnie ogromna przyjemność. Przyjeżdżam na drugi koniec świata i znajduję swoją muzykę. Bo w hotelu grał zespół rockandrollowy. Byliśmy tam cztery dni i ja każdej nocy tańczyłem. Zaprzyjaźniłem się z muzykami, co widać na zdjęciach. Nawet razem z nimi śpiewałem.
Ten kraj ma za sobą wiele tysięcy lat kultury. Sama kuchnia ma dwa tysiące lat. Nie przypuszczałem, że można stosować tak bogatą gastronomię, tyle składników, łączyć je w sposób tak przemyślany, tak ciekawy. Ale za tym wszystkim stoją tysiące lat doświadczeń. My w Polsce pod tym względem jesteśmy bardzo ubodzy. Porównajmy: nasz schabowy z kapustą i ziemniakami, a w Wietnamie dwadzieścia malutkich talerzyków składających się na jedno danie. To jest coś, co robi ogromne wrażenie i bardzo oddziałuje na człowieka.
Wietnamczycy umiłowali sobie urządzanie stołu i wszystko, co jest z tym związane. To jest kunszt, ogromna praca włożona w najmniejszy drobiazg. Stąd zdjęcia zastaw czy udekorowanych stołów. Ja to nazywam architekturą jedzenia. Ta filozofia bardzo mi odpowiada, ponieważ kształt i forma mają w jedzeniu ogromne znaczenie. Nawet wygląd pokrojonego ogórka się liczy. Tak samo przedmioty towarzyszące jedzeniu, chociażby kształt filiżanki do kawy. Dużo większą przyjemność czerpię z picia kawy z pięknej filiżanki. Takie myślenie jest zauważalne w Wietnamie na każdym kroku i tyczy się wszystkich.
Obserwując panie w pięknych strojach i w eleganckich miejscach plus
kulinaria, zdałem sobie sprawę, że życie w tym kraju przetkane jest
zdecydowanie silniejszym przemyśleniem szczegółu. U nas to niespotykane. To przywiozłem z Wietnamu — przywiązanie do detalu.
Wyrażam zgodę na umieszczenie i przetwarzanie swoich danych teleadresowych w celach marketingowych przez firmę LK & PROJEKT S.z o. o. zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych - Dz. U. nr 133/97, poz. 883 z późniejszymi zmianami. Dane te będą wykorzystywane wyłącznie przez firmę LK & PROJEKT S.z o. o.. Oświadczam, że zapoznałem się z regulaminem sklepu internetowego lk-projekt.pl i akceptuję jego warunki. Informujemy, że każdy Klient ma prawo wglądu do swoich danych, ich poprawiania, zarządzania, zaprzestania przetwarzania oraz zażądania ich usunięcia, a także odwołania zgody na przetwarzanie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne, ale brak zgody uniemożliwia realizację zamówienia.