Przechadzając się leniwie wśród gniewskich zabytków, nie można nie patrzeć na nie przez pryzmat historii, która nierozerwalnie łączy się z poszczególnymi obiektami. Sylwetka miasta ukształtowała się głównie w okresach od średniowiecza do późnego baroku, tworząc swoisty urbanistyczno-architektoniczny skansen. Doceniając ten urok kompozycji przestrzennej, na którą składa się przede wszystkim zamek krzyżacki, obronne mury i kompleks cudownych kamieniczek, poświęcimy właśnie tym czasom i związanym z nimi budowlom oraz legendom parę skromnych zdań.
Wgłębiając się w wybiórczą historię miasta nie sposób jednak pominąć samych jego początków. U zarania naszej ery przebiegał tędy szlak bursztynowy, wokół którego zbierali się kupcy, a już w X wieku istniała cała osada należąca do państwa Polan. Jednak pierwsze zapisane wzmianki o grodzie położonym w dorzeczu Wisły i Wierzycy pochodzą z I poł. XIII opisując go jako Wońsk lub Gymew. Obie te nazwy tłumaczyć można jako wonieć oraz gnić i odnosi się do niezbyt chwalebnej cechy rzeki Wierzycy, która najwyraźniej musiała mocno cuchnąć. Nie dziwi zatem fakt, że szybko upowszechniła się legenda, z drugą rzeką w roli głównej. Według niej płynąca przez krainę Słowian Wisła, rozlewała swe urocze ale i niebezpieczne wody, zabierając pewnego dnia ze sobą syna i żonę pracowitego rybaka. Wzburzeni ludzie postanowili zasypać brzeg z niespokojnym nurtem i tak stopniowo powstał teren, na którym zbudowano osadę. Pracom tym przewodził przejęty stratą rybak o przydomku odzwierciedlającym jego stan emocjonalny: "Gniew".
Dalsza historia oparta na bardziej udokumentowanych źródłach (od ok. 1230 do 1464 roku) mówi, że miasto Gniew kilkakrotnie przechodziło z rąk piastowskich książąt w ręce pruskie i pod opiekę opactwa cysterskiego lub zakonu krzyżackiego. I właśnie z czasów, w których rządzili Ci ostatni pochodzi jeden z najokazalszych zabytków Gniewu, powstały w XIII wieku zamek. Zbudowany na planie czworoboku, z murami o długości po 47m, z dodatkowymi międzymurami, wspaniałymi podziemiami i wieżami, pełnił role siedziby komtura i był najznakomitszą warownią krzyżacką na lewym brzegu Wisły. Co ciekawe, wszystkie skrzydła zamku mają tą samą wysokość ale inną liczbę kondygnacji! Ta monumentalna forteca w czasie swoich dziejów była wielokrotnie przebudowywana, ale obecny kształt (nadany jej już po II wojnie światowej) upodobnił ją do stanu pierwotnego z okresu średniowiecza. Jak każdy szanujący się zamek i ten ma związane z nim opowieści. Za dość zabawną uznać należy prawdziwą historię dotyczącą przetrzymywanych jeńców szwedzkich. W 1657 r. udało im się przebić z lochu do sąsiedniego pomieszczenia, którym okazał się być magazyn wina. Opróżnili oni trzy beczki napoju ale przyłapani na gorącym uczynku wpadli na doskonałe wyjaśnienie: owszem pili ale za każdym razem za zdrowie Jego Wielmożności Hetmana Lubomirskiego, który ich więził. Tłumaczenie tak przypadło do gustu hetmanowi, że postanowił sprawić im lepsze warunki niewoli.
Obrazą dla honoru zamku byłoby też nie wspomnieć o jego duchu, niejakim Zygmuntcie von Ramungen, zarządcy z lat 1407-1410. Pojawia się on podczas chwil zagrożenia (ostatnio w czasie pożaru warto zwrócić również uwagę na kamienice: Leona Wyczółkowskiego, niemieckiej kupieckiej rodziny Corrensów i cały zespół kamienic gniewskich, z których zresztą miasto słynie. Niegdyś po każdej stronie rynku znajdowało się dziesięć domów o równej szerokość siedmiu metrów, tak by na każdej fasadzie zmieściły się trzy okna. Obecnie w pełnym składzie pozostały tylko te po stronie zachodniej rynku, ale wyróżniają się one tzw. "gniewskimi łbami", czyli XV- -wiecznymi stylowymi podcieniami. Generalnie można rzec, że Gniew "kamieniczkami stoi", gdyż urokliwych uliczek z ciekawą zabudową w tym mieście nie brakuje. Przykładem służy ul. Sambora okalająca jedyną zachowaną średniowieczną świątynię, monumentalny kościół Św. w 1921 roku) i przeklina każdego, kto przyczynia się do niszczenia budowli.
Dalsze losy spowodowały, że na mocy pokoju toruńskiego kończącego 13-letnią wojnę polsko-krzyżacką Gniew przeszedł w ręce Polaków, stając się aż do rozbiorów siedzibą starostów. Po początkowym rozwoju, w XVII i XVIII w. na skutek ogólnego kryzysu gospodarczego i politycznego Rzeczypospolitej miasto trochę podupadło, jednak pomyślny okres powrócił po 1667 roku, gdy starostwo przejął Hetman Jan Sobieski, późniejszy król Polski. Po wyniszczających wojnach szwedzkich Sobieski odbudował region i z tego okresu pochodzi też kolejny zabytek Gniewu: Pałac Marysieńki. Zbudowany w latach 1674–1678 dla jego ukochanej żony i ponoć na jej specjalne życzenie. Ten 3-piętrowy, o barokowym stylu obiekt jest malowniczo usytuowany na wysokiej skarpie, z której roztacza się przepiękny widok na doliny Wisły i Wierzycy. Generalnie więź Sobieskich z Gniewem jest bardzo silna, gdyż w czasie ich pobytu w mieście Maria Kazimiera urodziła 2 córeczki (pieszczotliwie zwane Berbulinką i Mamonką), które niestety zmarły. Czy z tym faktem związana jest kwestia, iż Sobieski po wyborze na króla nie zwrócił starostwa, czy też jak sam twierdził, miało ono być zastawem za pożyczone Michałowi Korybutowi pieniądze, tego nie wiemy. Wiadomo jednak, że ostatecznie sejm w 1676 roku oddał miasto rodowi Sobieskich aż na 4 pokolenia. Z Marią Kazimierą Sobieską łączymy też kamienicę na rynku, w której wg podania miała mieszkać. Spacerując obok niej warto zwrócić również uwagę na kamienice: Leona Wyczółkowskiego, niemieckiej kupieckiej rodziny Corrensów i cały zespół kamienic gniewskich, z których zresztą miasto słynie. Niegdyś po każdej stronie rynku znajdowało się dziesięć domów o równej szerokość siedmiu metrów, tak by na każdej fasadzie zmieściły się trzy okna. Obecnie w pełnym składzie pozostały tylko te po stronie zachodniej rynku, ale wyróżniają się one tzw. "gniewskimi łbami", czyli XV- -wiecznymi stylowymi podcieniami.
Generalnie można rzec, że Gniew "kamieniczkami stoi", gdyż urokliwych uliczek z ciekawą zabudową w tym mieście nie brakuje. Przykładem służy ul. Sambora okalająca jedyną zachowaną średniowieczną świątynię, monumentalny kościół Św. Mikołaja, patrona żeglarzy i kupców. Uliczka zabudowana jest charakterystycznymi, kolorowymi domkami z I połowy XIX wieku, kiedy Gniew wcielony został do zaboru pruskiego. Bajkowy wygląd i magiczny klimat sprawia, że często porównuje się ją do słynnej żółtej uliczki w Pradze.
Na jednym z domów znajdziemy też figurkę niedźwiadka. Wzmianka o nim oznacza, że nadszedł czas, by zapoznać się z kolejną, ostatnią już gniewską legendą, która głosi, że przetrwanie w czasie wojny polsko- -szwedzkiej miasto zawdzięcza właśnie zwierzętom. Podczas bitwy pod Gniewem większość mieszkańców udała się na pole walki, by wspomóc wojska Rzeczypospolitej i z tego powodu nie mogła uczestniczyć w mszy za ocalenie miasta. Pojawiły się na niej jednak zwabione biciem dzwonów i jednocześnie przerażone hukiem bitewnym zwierzęta, którym przewodził niedźwiedź. W zastępstwie za ludzi poprosiły Boga o ciszę i pokój dla miasta, co zostało im ofiarowane. Upamiętniono to podanie przez umiejscowienie na kamienicy podobizny misia i nadanie mu imienia. Maciuś został też oficjalną maskotką Gniewu i podobnie jak słynny Manneken pis (Siusiający chłopiec) w Brukseli, ma swoją krawcową, która szyje mu kostiumy na różne okazje. Misia można zobaczyć ubranego między innymi w strój kominiarza, lekarza, strażaka czy też w rycerską zbroję. Jakiś czas temu do Maciusia dołączyła Wiewiórka Walentynka, a kto wie, ile jeszcze zwierzaków zamieszka na tej ulicy. Wszak na mszy było ich ponoć całkiem sporo...
Wyrażam zgodę na umieszczenie i przetwarzanie swoich danych teleadresowych w celach marketingowych przez firmę LK & PROJEKT S.z o. o. zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych - Dz. U. nr 133/97, poz. 883 z późniejszymi zmianami. Dane te będą wykorzystywane wyłącznie przez firmę LK & PROJEKT S.z o. o.. Oświadczam, że zapoznałem się z regulaminem sklepu internetowego lk-projekt.pl i akceptuję jego warunki. Informujemy, że każdy Klient ma prawo wglądu do swoich danych, ich poprawiania, zarządzania, zaprzestania przetwarzania oraz zażądania ich usunięcia, a także odwołania zgody na przetwarzanie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne, ale brak zgody uniemożliwia realizację zamówienia.