Projekty Domów
FRYDERYK TADANIER
18.02.2023
FRYDERYK TADANIER
tekst: Zbigniew Górecki
fotografie: Leszek Kalandyk

Historia architektury jest nie tylko historią jej gwiazd. Ci najbardziej znani, twórcy wyjątkowych dzieł przechodzących do  kanonu najważniejszych dokonań ludzkości, stanowią tylko niewielką część swojego środowiska. Większość to mniej lub bardziej utalentowani, „zwykli” twórcy, którzy swoją codzienną pracą budują kształt miast i  osiedli. Rzadziej od  tamtych trafiają do  podręczników, za  to ich wpływ na  kształtowanie powszechnej kultury estetycznej jest chyba nawet większy. Fryderyka Tadaniera możemy ulokować, gdzieś w  środku tej stawki. Na  pewno niezwykle uzdolniony, zaliczany często do twórców z grona Szkoły Krakowskiej, choć z  pewnością nie najbardziej znany z nich. Jednak ów „zwykły modernista” – jak napisała o nim jego biografka, Kamila Twardowska mimo faktu, iż doczekał się publikacji na  swój temat i  wniósł ogromny wkład w  architektoniczny kształt ukochanego Krakowa, ostatecznie dość rzadko był doceniany przez szerokie grono historyków architektury. A  szkoda, ponieważ, co aż nadto widoczne jest w  dziełach Tadaniera, zwykłość niekoniecznie oznaczać musi przeciętność.


Fryderyk Tadanier urodził się w  1892 roku w  Kamionce Strumiłłowej  – typowym galicyjskim „sztetlu” położonym niedaleko Lwowa. Nazwisko odziedziczył po  przodkach pochodzących z  niedalekiej wsi Tadanie i  od  pokoleń wykonujących charakterystyczne dla małych miasteczek zawody drobnych kupców, czy rzemieślników. Ambicje młodego Fryderyka były jednak wyższe i choć Tadanierowie nie mogli raczej narzekać na  nadmiar pieniędzy, dzięki ich wsparciu oraz własnym nieprzeciętnym zdolnościom zdołał ukończyć gimnazjum i  już w  wieku  17 lat rozpocząć studia architektoniczne na Lwowskiej Szkole Politechnicznej – w owym czasie jednej z najlepszych uczelni na  szeroko pojętych ziemiach polskich. Jego wykładowcami byli tam tak znani mistrzowie swojej sztuki jak m.in. Jan Sas-Zubrzycki, Teodor Talowski, czy Kazimierz Bartel. Nabyte wówczas wiedza i umiejętności oraz kontakty nawiązane zarówno z nauczycielami, jak i z kolegami-studentami – z których wielu weszło później do  czołówki polskiej architektury  – procentowały przez całe życie zawodowe Fryderyka Tadaniera. Dyplom obronił pod  kierunkiem samego Adolfa Szyszko-Bohusza, zresztą, z  którym potem był wspólnie autorem kilku udanych projektów. Znajomość ta związała go też szczególnie z  krakowskim  środowiskiem architektonicznym i to Kraków stał się później głównym obszarem jego działalności twórczej. Swojemu wyborowi i temu miastu, podobnie jak wspomniany, wprawdzie niewiele starszy, mentor Szyszko – Bohusz, pozostał wierny do końca życia. Zanim jednak to nastąpiło, po  odzyskaniu przez Polskę niepodległości w  1918 roku, młody inżynier-architekt z  zapałem włączył się w  dzieło jej odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych.

Pracując w  Okręgowej Dyrekcji Odbudowy, zajmował się przede wszystkim rekonstrukcją zniszczonych wsi i  z  tego też okresu pochodzą jego pierwsze realizacje, głównie projekty odbudowy budynków urzędowych i świątyń. Zdobyte w tym czasie doświadczenie zawodowe pozwoliło Tadanierowi na  stopniowe rozwinięcie architektonicznej działalności. Początkowo jeszcze w pracowni Szyszko-Bohusza, wraz z  którym zaprojektował funkcjonujący do  dziś budynek poczty głównej w  Częstochowie (1925-1926), będący jedną z  pierwszych w  Polsce realizacji w  nowoczesnym stylu funkcjonalistycznym. Jego samodzielnymi już dziełami były następnie projekty m.in. urzędów pocztowych w  Będzinie, Rabce i  Krynicy. Ostatecznie, w  drugiej połowie lat dwudziestych, polecany przez swojego dotychczasowego pracodawcę, Tadanier otworzył własne biuro architektoniczne. Jedną z  pierwszych realizacji jaka wyszły z  pracowni Tadaniera, był budynek mieszkalny przy Placu Inwalidów w Krakowie, wybudowany w latach 1930-1931 na  zlecenie znanego przedsiębiorcy Tomasza Będzikiewicza. Dziś, jako jeden z  wielu elementów zabudowy kwartału kamienic, może mniej rzuca się on w oczy, ale ówcześnie, na tle pustych parcel dzielnicy będącej dopiero w  początkowej fazie rozbudowy, robił ponoć dużo bardziej imponujące i  monumentalne wrażenie. Sześciokondygnacyjny dom mieścił w sobie głównie mieszkania czynszowe o wysokim standardzie oraz lokale usługowe (w  tym aptekę, działającą do  dziś z  częściowo zachowanym oryginalnym wystrojem wnętrza); początkowo planowano nawet umieszczenie w  nim instytutu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bryła budynku otrzymała zaokrąglone narożniki, z  których jeden, w  pomysłowy sposób zamyka oś widokową ważnej i handlowej ulicy Karmelickiej, wiodącej z  centrum w kierunku Bronowic, w którego zgodnie z  planami „regulacyjnymi”, Kraków rozbudowywał się wtedy najintensywniej. Co ciekawe, mimo wypełnienia modernistyczną „treścią”, budynek otrzymał z  zewnątrz  – nietypową dla Tadaniera, a  być może realizowaną pod  wpływem gustów inwestora – bardziej tradycyjną, nawiązującą do  klasycyzmu formę.

Było to jednak jedno z  ostatnich dzieł tego architekta, które nie nosiło charakteru otwarcie funkcjonalistycznego. W  kilka lat później (1935-1936, wraz ze Stefanem Strojkiem) Tadanier niejako uzupełnił wspomnianą kompozycję w innym narożniku tego kwartału zabudowy  – przy  ul. Łobzowskiej  – realizując gmach Wydziału Powiatowego (obecnie Starostwa), budynki o  niemal czysto modernistycznej formie. Jedynym ustępstwem na  rzecz tradycyjnego monumentalizmu były w  nim kamienne tralki pod  oknami pierwszego piętra i  wokół półkolistego tarasu nad  umieszczonym w  narożniku wejściem głównym. Natomiast czystość i  „ostrość” zgeometryzowanej bryły, a zwłaszcza typowe dla Tadaniera lizeny rytmizujące podział elewacji, nie budziły wątpliwości co do stylu, któremu hołdował twórca przez większość swojej aktywnej działalności zawodowej. Długoletnia i udana współpraca z Pocztą Polską zaowocowała zleceniem pracowni Tadaniera niezwykle prestiżowego zadania przebudowy budynku poczty głównej w Krakowie przy ul. Wielopole. Budynek ten został wzniesiony jeszcze w  latach  1887-1889 według projektu cenionego wiedeńskiego architekta Friedricha Setza, w  niezwykle modnym wówczas „imperialnym” stylu neorenesansowym. Imponujący, bogato zdobiony detalami gmach, z wysoką narożną kopułą dominującą nad okolicą, przez wiele lat służył krakowianom i cieszył ich oczy. Z  czasem jednak ogólna niefunkcjonalność wnętrza, jak też rozwój nowoczesnych technicznych  środków  łączności, wymusiły jego kompleksową modernizację, wykonaną etapami w latach 1930- 1936. Tadanier podszedł do tematu nader radykalnie, nadbudowując gmach o dwie kondygnacje i nadając mu zupełnie nową modernistyczną formę. Zlikwidował przeskalowaną kopułę i  neorenesansowe zdobnictwo na elewacji, zastępując je nowoczesnym i  minimalistycznym, znacząca nawiązującym do  nurtu art déco. Zupełnemu przekształceniu uległy też wnętrza budynku. Oprócz przearanżowania ich układu stosownie do  nowych potrzeb (według założeń opracowanych przez Tytusa Jarzynę), wyburzone zostały zbędne w  istocie reprezentacyjne schody w hali głównej, którą powiększono i  przystosowano do  szybkiej obsługi większej liczby klientów, całość wykańczając dyskretnym, modernistycznym zdobnictwem. Ostateczny wynik przebudowy wzbudził pewne kontrowersje, zwłaszcza wśród krakowian przyzwyczajonych do  bardziej tradycyjnych, „postaustriackich” form architektonicznych. Zdecydowanie przeważały jednak opinie pozytywne i  zmieniony gmach służył jeszcze do  niedawna jako urząd pocztowy. Można jedynie żałować, że podczas kolejnych remontów budynku uległa zniszczeniu większość zdobnictwa wprowadzonego przez Tadaniera, a  w  dodatku w  latach dziewięćdziesiątych nad  narożem przywrócono kopułę (oczywiście w  znacznie uproszczonym kształcie), niwecząc osiągniętą przez niego czystość modernistycznej bryły. Co ciekawe, właśnie w tej chwili pojawił się nowy inwestor, deklarując przywrócenie dawnego blasku temu wspaniałemu obiektowi i  rekonstrukcję zatartych dekoracji.

Jednak najważniejszym bodaj zleceniodawcą pracowni Tadaniera w  okresie międzywojennym była Komunalna Kasa Oszczędności Powiatu Krakowskiego, która po  sukcesie pierwszych zadań zleconych temu architektowi, chętnie powierzała mu kolejne i  coraz bardziej prestiżowe. Jednymi z  pierwszych realizacji Tadaniera dla KKO były przebudowa jej centrali przy  ul. Pijarskiej, czy projekt placówki bankowej w  Krynicy, ale na  sylwetce Krakowa zdecydowanie najbardziej odcisnął swój wizerunek budynek przy  Placu Szczepańskim, w  samym sercu Starego Miasta. Był to jeden z  powstających w  tej epoce wysokich budynków o nowoczesnym charakterze, zwanych „drapaczami chmur” lub „niebotykami”  – oczywiście miana te należy traktować z pewną retoryczną przesadą, gdyż ich gabaryty były dużo mniejsze od  zagranicznych, czy choćby warszawskich odpowiedników, jednak jak na skalę podwawelskiego grodu były niewątpliwie imponujące. Gmach KKO miał mieścić przede wszystkim mieszkania o  zróżnicowanym standardzie  – przeznaczone zarówno dla czynnych i emerytowanych pracowników Kasy, jak i  na  wynajem  – oraz luksusowe sklepy na parterze. Wysoka cena działki i  ambicje inwestora spowodowały, że realizacja inwestycji przebiegała z  wieloma przeszkodami, gdyż początkowy projekt przekraczał o  kilka metrów dopuszczalną wysokość budynków na  obszarze Starego Miasta. Zmusiło to jego twórców  – Fryderyka Tadaniera i  Stefana Strojka  – do  kilkakrotnych radykalnych zmian w projekcie, w tym m.in. do obniżenia budynku z planowanych dziewięciu do  siedmiu kondygnacji. Ostatecznie budynek powstał w latach 1932-1934, przy czym i tak konieczne okazało się złamanie przepisów, gdyż już w  trakcie realizacji inwestycji, konserwator zabytków dodatkowo obniżył limit wysokości budynków, zgodnie z którym powstający gmach mógłby mieć tylko pięć kondygnacji. Inwestor bronił się jednak tym, że prace przy  najwyższych kondygnacjach zostały już w większości wykonane przed wejściem w życie nowych ograniczeń. Ostatecznie, po wielu sporach, krakowskim – nomen omen - targiem zawarto ugodę: dyrekcja KKO wpłaciła do miejskiej kasy wysoką sumę z  przeznaczeniem na  budowę powstającego równocześnie gmachu Muzeum Narodowego przy  Błoniach, w  zamian za co władze miasta zgodziły się odstąpić jednorazowo od  egzekwowania przepisów budowlanych. Ukończony gmach robił wielkie wrażenie na współczesnych zarówno swoimi rozmiarami, jak i nowoczesnością, choć z  perspektywy czasu trudno nie zgodzić się po trosze z jego ówczesnymi krytykami, gdyż ani wysokość, ani skrajnie nowoczesna forma nie pozwalały mu się dobrze wpisać w pierwotny kontekst miejsca. Dziś jednak trudno sobie wyobrazić bez niego ten fragment miasta, a  typowy dla ówczesnych dzieł Tadaniera zaokrąglony narożnik (pełniący de facto rolę elewacji frontowej), podkreślony ostrymi „agresywnymi” krawędziami od  strony ulic, od  dawna już nie razi, a nawet jest chyba jednym z bardziej rozpoznawalnych akcentów architektonicznych na  Starym Mieście. Z  lat międzywojennych szczęśliwie zachowała się do dziś większość modernistycznego wystroju w częściach wspólnych budynku i  w  niektórych lokalach sklepowych, a  nawet oryginalna (i  nadal sprawna) winda. Natomiast zupełnemu przearanżowaniu uległ niestety pierwotny układ pomieszczeń na  kondygnacjach, co wiązało się z powojenną adaptacją budynku na  cele administracyjne (najpierw przez komunistyczne władze bezpieczeństwa, a  następnie przez związki zawodowe) i  stopniową przebudową niemal wszystkich mieszkań na cele biurowe.


Sukces realizacji „drapacza” spowodował zamówienie przez KKO w  pracowni Tadaniera projektu kolejnej inwestycji na  terenie Starego Miasta. Ukończona w  1938 roku kamienica mieszkalna przy  niedalekiej ulicy  św. Marka, mieszcząca luksusowe apartamenty, była dla Tadaniera w  pewnym sensie realizacją nietypową. Tym razem bowiem, aby uniknąć kolejnych sporów z  miastem, zdecydowano się na  gabaryty budynku dostosowane do  sąsiednich, a  mimo wykończenia wnętrz w  formie typowo funkcjonalistycznej, na  elewacji umieszczono elementy historyzujące. Wykończona częściowo kamieniem, pińczowskim, z  licznymi dekoracjami (w  tym płaskorzeźbami pszczół  – symbolizujących pracowitość i  oszczędność inwestora  – od  których dom zwany jest kamienicą „Pod Pszczółkami”) i  zwieńczona prostą attyką, nawiązuje wprost do  typowych mieszczańskich kamienic Krakowa z  okresu renesansu i  baroku. Skutek okazał się nadspodziewanie dobry, a  budynek do  dziś robi wrażenie jakością swojej architektury, choć wiele dziesięcioleci bez generalnego remontu wyraźnie odcisnęło na  nim już swoje piętno.

Innym ważnym inwestorem, który chętnie korzystał wówczas z  usług Fryderyka Tadaniera była fabryka ceramiczna  Ćmielów  S.A. Pierwszy dla niej krakowski budynek, zrealizował architekt w latach 1937-1938 przy tzw. Placu Biskupim. Był to rejon Śródmieścia, który w okresie wojennym cieszył się szczególnym zainteresowaniem jako prestiżowy, ze względu zarówno na bliskość Plant i Starego Miasta, jak i na sąsiedztwo ikon ówczesnej krakowskiej architektury nowoczesnej  – budynku ośrodka YMCA (proj. Wacław Krzyżanowski,  1925- 1926) i  gmachu Towarzystwa Ubezpieczeniowego Feniks przy  ul. Basztowej (proj. Jerzy Struszkiewicz,  1930-1932). Kamienica dla fabryki  Ćmielów  – częściowo należąca osobiście do jej dyrektora, a zarazem przyjaciela Tadaniera, Stanisława Syskiego  – mimo typowego dla domów czynszowych w Krakowie ulokowania w pierzejowej zabudowie ulicznej, była zaprojektowana w stylu funkcjonalistycznym. Interesująca dwuczęściowa bryła narożnego budynku  – „zszyta” pasem narożnych okien  – została dostosowana gabarytami do  wysokości zabudowy na  obu krzyżujących się ulicach, zapewniając zarazem efektowne wizualne kontrastowanie elementów poziomych i  pionowych elewacji. Wnętrze mieściło komfortowe mieszkania z  najnowocześniejszym wyposażeniem technicznym, a  elewacje i  części wspólne budynku przyozdobiono licznymi akcentami plastycznymi, w  tym płaskorzeźbami projektu profesora Franciszka Kalfasa. Ciekawostką jest, że w budynku tym od 1938 roku aż do śmierci mieszkał sam Fryderyk Tadanier, a  na  drzwiach jego apartamentu do  tej pory zachowana została…wizytówka architekta. Drugi budynek mieszkalny dla  ćmielowskiej fabryki zaprojektował Tadanier w  1938 roku przy  niedalekim Placu Jana Matejki, w  odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od  krakowskiego Barbakanu. Również ta kamienica nosi cechy typowe dla twórczości Tadaniera, m.in. wertykalny podział elewacji lizenami, oszczędną formę dekoracyjną wzbogaconą kilkom płaskorzeźbami i  luksusowe wyposażenie wnętrz. Kolejną interesującą historią, jest fakt, że budynek został ukończony i  ozdobiony tabliczką upamiętniającą nazwisko swojego projektanta dopiero w 1940 roku, kiedy projektant ów był już poszukiwany przez hitlerowskie władze okupacyjne! 

Należy pamiętać, że Fryderyk Tadanier przyjmował nie tylko intratne zlecenia od  instytucji i  bogatych, prywatnych inwestorów. W latach 1935-1938 wchodził w skład zespołu, który na zlecenie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Praca” zrealizował pierwsze w Krakowie osiedle mieszkaniowe dla „zwykłych” obywateli, utrzymane w  konwencji modernistycznej, złożone z kilkunastu wolno stojących równoległych bloków mieszkalnych, położonych wśród zieleni, wtedy peryferyjnych Dębnik. Mimo powojennych remontów i  modernizacji (bloki nadbudowano, zrealizowano kilka kolejnych, połączono część mieszkań itd.) osiedle to do  dziś zachowało w  znacznej mierze swój kameralny, podmiejski charakter, pomimo obecnie lokacji w bliskości centrum miasta. Tadanier pełnił w  zespole realizatorskim funkcję inżyniera i  kierownika budowy, natomiast jego autorskim dziełem architektonicznym  – wraz z  Michałem Zakrzewskim – był Dom Społeczny, stanowiący centrum osiedla, jako swego rodzaju prototyp budowanych masowo po  wojnie ośrodków handlowo-usługowych. Program Domu Społecznego był bogaty – na parterze mieściły się sklepy i  punkty rzemieślnicze, dalej gabinet lekarski i  biura administracji osiedla, zaś większą część budynku zajmował dom kultury, z  biblioteką i  czytelnią, salami do zajęć i salą teatralną, służącą zarazem mieszkańcom jako sala zebrań. Pierwotny projekt budynku nawiązywał  śmiało do  najnowszych trendów z  kręgu Bauhausu. Wprawdzie ze względów finansowych trzeba było zrezygnować z realizacji niektórych zamierzeń (m. in. z oparcia części bryły budynku na słupach i z jednolitych długich przeszkleń elewacji), mimo to jednak do  dziś Dom Społeczny stanowi jedno z  najciekawszych osiągnięć przedwojennego krakowskiego modernizmu. Pełni on zresztą swoje pierwotne funkcje  – ośrodka handlowego i zarazem domu kultury, a krakowianie pamiętają go głownie z tego, że przez kilkadziesiąt powojennych lat mieściło się w nim popularne kino „Tęcza”.

Powyższa lista przedwojennych realizacji projektów Fryderyka Tadaniera oczywiście nie wyczerpuje całego jego dorobku. Można by wspomnieć jeszcze o  budynku obecnie mieszczącego Teatr „Bagatela”, zniszczonego w  pożarze, który po  przebudowie według projektu Tadaniera w  1938 roku otwarto ponownie jako najbardziej swego czasu ekskluzywne w  Krakowie kino „Scala”. W  tymże  1938 roku w  podkrakowskim Radziszowie, po  długiej budowie otwarto zaprojektowany przez Tadaniera Dom Wypoczynkowy dla ubogich dzieci z Powiatu Krakowskiego, kiedyś chwalony za  nowoczesność i  doskonałe warunki stwarzane podopiecznym, a dziś niestety od  dawna stojący w  ruinie. Oprócz pracy w  zawodzie, Tadanier angażował się także w działalność dydaktyczną, wykładając w Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego. Występował też w  roli biegłego sądowego i  rzeczoznawcy budowlanego, jak również aktywnie działał społecznie w  strukturach krakowskiego samorządu architektonicznego, niemal od samych początków jego istnienia.

Wybuch wojny przerwał najpłodniejszy okres twórczy w  życiu Fryderyka Tadaniera. Przez czas okupacji zmuszony był on ukrywać się na  podkrakowskiej prowincji (co ciekawe ponoć nie zmieniając nazwiska, a  jedynie nadając mu francuskie brzemiennie Tadaniér), które miało zamaskować jego żydowskie pochodzenie. Szczęśliwie udało mu się uniknąć najtragiczniejszego losu i  zaraz po wojnie, w 1945 roku od razu powrócił do pracy zawodowej w Krakowie. Był to już jednak schyłkowy okres jego twórczości. Z  tych lat pochodzą m.in. wykonana pod  jego kierunkiem przebudowa dawnego pałacyku Wołodkowiczów przy  ul. Lubicz na  siedzibę dworcowego urzędu pocztowego (1947), czy rozbudowa gmachu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy  ul. Pędzichów (1947- 1949). Szczególnie interesująca jest ta druga realizacja, której projekt nawiązywał do stojącego na sąsiedniej działce starego biurowca ZUS, wzniesionego jeszcze w  1925 roku według projektu Franciszka Mączyńskiego i  Tadeusza Stryjeńskiego. Tadanier powtórzył wysokość elewacji i  poszczególnych kondygnacji oraz rytm okien, udało mu się jednak uniknąć ślepego naśladownictwa zastanej formy dzięki nadaniu nowemu skrzydłu zdecydowanie odmiennego stylu, nawiązującego do najlepszych tradycji monumentalnego modernizmu „państwowego” z  lat przedwojennych. Niestety ze względów oszczędnościowych nie zrealizowano niektórych elementów projektu, jak płaskorzeźby wieńczącej wejście główne, czy ozdobnego masztu flagowego na  frontowej elewacji. Wskutek kolejnych powojennych remontów, do dziś niewiele też pozostało z pierwotnego reprezentacyjnego holu głównego wykończonego czerwonym marmurem. Budynek nadal jednak stanowi ciekawy dokument swojej epoki, jako jedna z  ostatnich w  kraju realizacji w  niemal czystym stylu funkcjonalistycznym, zanim oficjalnie narzucono twórcom architekturę „narodową w formie i socjalistyczną w treści”.


W  1950 roku Fryderyk Tadanier objął stanowisko naczelnego inżyniera w  nowo powołanym przedsiębiorstwie MiastoProjekt, zarazem zostając zastępcą jego ówczesnego dyrektora Tadeusza Ptaszyckiego. Po  tej dacie twórczość autorska zeszła na dalszy plan, być może również dlatego, że ów przekonany modernista nie mógł odnaleźć się w  obowiązującej wówczas estetyce socrealizmu. Tadanier zajmował się więc przede wszystkim działalnością administracyjną i organizacyjną – szczególnie na pionierskim etapie budowy niedalekiej Nowej Huty  – a  także samorządową w  Stowarzyszeniu Architektów Polskich, którego członkiem był od  lat trzydziestych, a w 1958 roku został wybrany do Zarządu Okręgowego organizacji.

Fryderyk Tadanier zmarł w  1960 roku, żegnany ze szczerym smutkiem przez rzesze kolegów i  współpracowników, także tych, którzy pod  jego mniej lub bardziej oficjalnym kierownictwem zdobywali doświadczenie w  początkach swojej pracy twórczej. Nie był dla nich może charyzmatycznym liderem i  twórcą oryginalnych koncepcji, pozostawił jednak po  sobie szereg projektów i  realizacji świadczących o solidnym i często niebanalnym podejściu do  rzemiosła architekta. Wiele z  tych budynków, pomimo licznych zmian w formie, do dziś pełni pierwotnie zaplanowane funkcje, co dobrze świadczy o Tadanierze jako nie tylko o teoretyku, ale i doskonałym praktyku, a  to w  architekturze mającej przecież swoje funkcjonalne ulokowanie, powinno być najważniejsze.